Tuesday, April 10, 2007

Tadeusz Isakowicz-Zaleski WIERSZE

Zdaje się, że ksiądz Zaleski pozostanie w powszechnej polskiej świadomości rycerzem trudnej lustracji, czyli “nadubowcem”, jak się niektórym wyrwało. “Księża wobec bezpieki” to księga oczekiwana, choć w oczekiwaniu na nią zdążyliśmy się zmęczyć i pismem, i sprawą. 600 stron opowieści nie do wymazania, nie do zapomnienia, pozwala zrozumieć rzecz pospolicie ludzką, bo wyjątkowo wstydliwą, trzymaną w sekrecie archiwów i historii. Dla człowieka, któremu nic, co ludzkie… podobna praca nie jest potrzebna. Przypuszczam, że ksiądz Tadeusz po prostu chciał uprzedzić lustracyjny cios w środowisko duchownych. Ten cios paść musiał, więc Zaleski strategicznie wymógł swoją kampanią uczciwe, rozsądne spojrzenie na całość, czego starają się nie rozumieć niektórzy.

Zanim Znak opublikował badania nad historią, inne krakowskie wydawnictwo (Małe) wydało “Wiersze” autorstwa Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, teksty także niestroniące od przeszłości. Przeszłość opowiedziana lirycznie to przestrzeń osobista, przyjaciół, rodziny, przodków, realnych i legendarnych towarzyszy życia księdza. W “Nocnej rozmowie” nawiedza go Konrad, romantyczny bohater heroicznej lektury, pomagając w odpowiedzi na jedyne ważne pytanie: “czy ma sens to co robię”, gdy “jedni mówią masz rację, drudzy żem bandyta”. Taki gorzko roczarowany, ciężko doświadczony uczestniczący świadek dziejów daje znaczące świadectwo, pokazując “ręce skute odmrożone sybirskie”. Zarówno symbolicznie, jak fizycznie. I to wystarcza na znalezienie drogi do Boga i od bezpieki.

Inny patron wierszy Isakowicza nazywa się Judym. Ten “zaszyty w ludzkim cierpieniu nie zauważył nawet upadku trzech cesarzy”. W naturalnym dla autora otoczeniu pojawiają się: biskup Stanisław, “z twarzą pierwszego z brzegu kolegi z seminaryjnej kaplicy”, brat Albert, karmiący ludzi, ptaki, “i ślepego kota co nie potrafi już łowić myszy”. Nie brakuje świętego Antoniego od rzeczy znalezionych, oddającego zasłużoną sprawiedliwość. Każdym z nich jest ksiądz Tadeusz, nieukrywający ani wątpliwości, ani słabości, targany współodczuwaniem Polak o ormiańskich korzeniach, “co żyjąc w łacińskiej kulturze”, na przekór i pod rękę z “dziedzictwem bogatym i trudnym” walczy o to, by zachować “obywatelstwo Wschodniej Europy”. Jako kapelan Solidarności, założyciel Fundacji im. Brata Alberta, duszpasterz upośledzonych umysłowo, a także polskich Ormian, prawnuk ormiańskiego metropolity arcybiskupa Izaaka, sentymentalny Krakus, któremu odmawiano paszportu. To on, określający się chrześcijańsko-romantycznym mianem “żeglarza”, ocala od zapomnienia mieszkańców naszej historii, wzdychając prostym wierszem:
rekiny zacierającej się pamięci
nadgryzają wiosła
więc na bulwarze szukam pary przyjaciół
by wraz z nimi cofnąć czas
do epoki sztruksów preparatek gał
tik-taków kartkówek i zespołu Omega

Wiersze zebrane w skromnym, w porównaniu z książką o lustracji, tomiku, z portretem zasępionego autora na okładce, to żadna wybitna poezja. Zapisane myśli, wzruszenia, dedykacje. W szumie wokół “Księży wobec bezpieki” teksty zaskakujące, choć publikowane w ciągu 30 minionych lat również w wydawnictwach podziemnych. Do ostatnio wykreowanego wizerunku Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego dodają element miękki. Zaleski z wierszy różni się od tego z IPN-owej kwerendy tylko formą. I tam, i tu bowiem “milczenie jest dzbankiem tajemnicy wypełnionym po brzeg”. Zawsze w końcu przychodzi czas, kiedy trzeba je przerwać.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
..............................................................................................
Tadeusz Isakowicz-Zaleski WIERSZE, Wydawnictwo Ma
łe, 2006